Jak ugryźć złość a nie dziecko – wyjść z placu zabaw bez złości

Pewien poziom stresu jest potrzebny do prawidłowego funkcjonowania organizmu, zarówno dziecka, jak i osoby dorosłej. Stres ma bowiem bardzo ważną funkcję: motywowanie do działania i ostrzeganie przed niebezpieczeństwem.

wyjsc-z-placu-zabaw

Złość to emocja pierwotna – „zew natury”. W naszej kulturze przyjęło się potoczne myślenie, że złość idzie w parze z brzydotą i jest niedobra (złość piękności szkodzi, złe dziecko). Złość jest jednak bardzo pożyteczna, stanowi bowiem drogowskaz informujący nas, że nasze granice zostały naruszone. Wartościowaniu może podlegać dopiero sposób wyrażania złości. Złość może krzywdzić, gdy odpowiedzialność za nią zrzucamy na drugą osobę i gdy swoje emocje wylewamy na innych. Złoszcząca się osoba dorosła ponosi odpowiedzialność za swoją złość. Odpowiada także za pomoc dziecku w radzeniu sobie z tą emocją.

Plac zabaw czy poligon?

Życie pokazuje, że w momencie, gdy trzeba wyjść z placu zabaw, następuje zarazem kulminacja dziecięcych harców. Awantura i walka na zakończenie miłego spaceru to finał bardzo przykry zarówno dla rodzica, jak i dla dziecka. U niektórych znanych mi rodziców skuteczne okazuje się wtedy wszystko, co wiąże się z liczbami: Jeszcze 5 babek z piasku i idziemy, Jeszcze 10 bujnięć i pora wyjść z placu zabaw. Efektywne jest też odliczanie minut. Mówiąc małemu dziecku o minutach, należy jednak pamiętać, że nie ma ono jeszcze takiego poczucia czasu, by wiedzieć, co to znaczy 10 minut. Może się ono zgodzić na taką propozycję rodzica, wierząc na przykład, że to bardzo dużo czasu, gdy jednak minie „umówiona” pora, będzie rozczarowane. Dlatego lepiej wykorzystać konkret: klepsydrę (może być aplikacja w telefonie), ułożenie wskazówek zegara albo zmieniające się cyfry na zegarku elektronicznym. Można też włączyć w telefonie komórkowym dźwiękową przypominajkę, która zasygnalizuje, że czas minął. Jeśli zapowiemy dziecku, że za 3 melodyjki musi wyjść z placu zabaw, to po każdej melodyjce możemy o niej dziecku napomknąć. Może to pomóc w tym sensie, że dziecko nie będzie zaskoczone upływającym czasem. Gwarancji na zakończenie zabawy jednak nie ma, dlatego warto uwzględnić opcję pewnego „luzu”.


Starajmy się organizować czas tak, by nie śpieszyć się do kolejnych zadań, ale raczej pozwolić dziecku na dokończenie rozpoczętej aktywności. Zabawa ma zwykle swój cykl; można go sobie wyobrazić w postaci krzywej, która najpierw wzrasta, potem osiąga szczyt, a następnie opada. Cykle takie mogą mieć różną rozpiętość w czasie. Rodzic obserwujący własne dziecko jest w stanie określić, jak długo trwa konkretna aktywność, np. zabawa w piasku – godzinę, huśtanie – 10 minut, a szaleństwo przed snem – około kwadransa. Trasę spaceru można więc zaplanować tak, by wyjść z placu zabaw mniej więcej w planowanym przez nas czasie – niech trasa wiedzie na przykład od piaskownicy do huśtawek, a nie na odwrót. Wielu rodzicom pomaga świadomość prostego faktu, że jeśli coś ma swój początek, to musi mieć również i koniec – naturalny, niekoniecznie siłowy.
.


.

Aneta Babiuk-Massalska
Psycholog rodzinny;
mama 3 chłopców.

„Wyjść z placu zabaw bez złości”
jest III cz. cyklu „Jak ugryźć złość a nie dziecko?”

Przeczytaj pozostałe części:

cz. I „Gdy dziecko ignoruje”
cz. II „Złość rodzica”
cz. IV „Zakupy z dzieckiem”