staroskrzatyDawno temu, zanim na Ziemi pojawiły się liliputy i krasnale, istniało w pewnej dolinie królestwo Staroskrzatów. Królestwem rządzili król Długobrodziec i królowa Radośnica. Byli nieco wyżsi niż ich poddani. Wyróżniały ich też fryzury w kształcie stożka Wiosną i latem wplatali w nie kwiaty i młode pędy roślin. Jesienią i zimą nosili na głowach ozdoby wiklinowe. Zamek, w którym mieszkali król z królową, był wykonany z kamieni i kolorowych szkiełek. Gdzieniegdzie ściany zamku porastał mech. Pozostali mieszkańcy królestwa żyli w domkach zrobionych z gliny i patyków.

Staroskrzaty nosiły ubrania w trzech kolorach: panowie – w granatowym, panie – w ciemnozielonym, a dzieci – w białym. Na ich ubraniach widniały kolorowe guziki z drogocennych kamieni. Legenda głosiła, że zsyłał je im Duch Lasu. Staroskrzat, który zrobił coś dobrego i pożytecznego, znajdował guziki a to w bucie, a to w skrzynce na listy, a to pod poduszką. Nosił je potem dumnie jak największy skarb; czasem też wymieniał się z innymi na guziki innych kolorów.

Dzięki rządom Radośnicy i Długobrodźca nie było na ziemi innego miejsca tak pełnego radości, spokoju, pracy, zabawy i dobrych uczynków, jak królestwo Staroskrzatów. Pewnego wieczora wydarzyło się jednak coś, co ów spokój zakłóciło. Z wizytą do króla przybył szczur wodny i wręczywszy mu zwitek papieru, zniknął. Król przeczytał wiadomość, poczerwieniał ze złości, zwinął papier w kulkę i cisnął nią o podłogę.

– To by się nie zmieściło w głowie olbrzyma, a co dopiero małego skrzata! – mamrotał pod nosem. Przez wiele nocy nie mógł spać ze zmartwienia. W końcu zwołał mieszkańców przed pałac i odczytał ogłoszenie:

– Drodzy moi, od dziś każdy z was będzie oddawał do skarbca co trzeci guzik od Ducha Lasu.

– Królu najmilejszy, ale co się stało? Dlaczego mamy je oddawać? – pytali zdziwieni poddani.

– Guziki są potrzebne w skarbcu i już! – odburknął król i odszedł.

Mijały dni. Mieszkańcy przynosili guziki do skarbca, nie rozumiejąc decyzji króla. Smucili się, że muszą oddawać coś tak cennego, Długobrodziec zaś prawie osiwiał ze strapienia, nie chcąc martwić Radośnicy ani poddanych. W końcu jednak opowiedział żonie, co się stało. Przypomniał jej o starym, poczciwym bobrze Alojzym, tym samym, który wiele lat wcześniej budował tamę do ochrony królestwa przed wodą z pobliskiej rzeki. W zamian za to on sam i jego rodzina mogli uczęszczać do wiejskiego dentysty, a od lokalnego aptekarza otrzymywali maść do pielęgnacji futra. Niestety, senior rodu bobrów właśnie zmarł, a jego wnuk nagle zapragnął być bogaty. Wieść o drogocennych guzikach przy ubraniach Staroskrzatów dotarła już dawno do wioski bobrów, ale akurat teraz wnuk Alojzego pomyślał, że nikt i nic nie powstrzyma go przed ich zdobyciem. Postanowił więc zmusić króla do innej formy zapłaty za ochronę wioski przed zniszczeniem. Zażądał 1000 guzików miesięcznie za utrzymywanie tamy w dobrym stanie. Zagroził też, że choćby jeden dzień opóźnienia w dostawie guzików spowoduje zerwanie tamy i zatopienie wioski.

Radośnica próbowała uspokoić króla, zapewniając, że wspólnie znajdą wyjście z sytuacji. Następnego dnia udała się na rozmowę do wiejskiego mędrca. Mędrzec doradził królowej, aby namówiła mieszkańców do spełniania większej liczby dobrych uczynków, co pozwoli szybciej zapełnić skarbiec. Radośnica posłuchała rady i rozesłała list z prośbą do wszystkich swoich poddanych. Odtąd Staroskrzaty czyniły jeszcze więcej dobrych uczynków. Nie narzekały już na króla, lecz ochoczo oddawały guziki do skarbca. Dzięki temu uzbierano wymaganą ilość na pierwszy miesiąc. Jednak po kilku dniach okazało się, że u tego, kto spełniał dobre uczynki tylko po to, by uzyskać guziki, drogocenne ozdoby przestały się pojawiać. Na próżno można było szukać ich w bucie, skrzynce na listy lub pod poduszką. Mieszkańcy zrozumieli, jak poważna jest sytuacja. Zaczęli obmyślać różne plany działania. Wioskę opanował strach. Jedne Staroskrzaty budowały tratwy na czas powodzi, inne obmyślały plan schwytania bobra, a jeszcze inne… wyruszyły gdzieś w podróż, nie zostawiając żadnej wiadomości.

Tymczasem zbliżał się termin kolejnej wpłaty, a w skarbcu guzików brakowało. Nie uzbierano nawet połowy wymaganej ilości. Staroskrzaty wspaniałomyślnie zwołały naradę z królem i uzgodniły, że teraz oddadzą do skarbca każdy guzik, a nie tylko jeden z trzech. Odczepiły także guziki, które mieli już przy ubraniach. I w ten sposób powstał zapasy na dwa miesiące.

Po kilku kolejnych dniach do królestwa wróciły Staroskrzaty, które wcześniej wyrudzyły nie    wiadomo dokąd. Wszyscy członkowie tajemniczej wyprawy cali, zdrowi i w dobrych humorach biegiem udali się na zamek.

– Królu, znaleźliśmy! – krzyknął jeden z nich.

– Co takiego?! – zdziwił się król.

– Miejsce na wzgórzu do przeniesienia wioski. Nie chcemy, by nasze rodziny i przyjaciele cały czas musieli się zamartwiać, czy uzbieramy guziki na czas. Postanowiliśmy coś z tym zrobić i udaliśmy się na długą wędrówkę w poszukiwaniu bezpiecznego miejsca. Udało się. Wracamy z tamtego wzgórza. Sprawdziliśmy okolicę – lepszego miejsca nie można sobie wymarzyć. Gdy się przeniesiemy, żaden bóbr nie będzie nam już zagrażał – rzekł z przekonaniem inny Staroskrzat.

– Tylko… jest jeden kłopot. Domki z gliny i patyków damy radę zbudować w miesiąc, ale pałac to bardziej skomplikowana budowla – wystękał niepewnie kolejny.

Król zaciekawił się pomysłem. Uspokoił poddanych, że na początku chętnie zamieszka w jednym z małych domków. Nie był tylko pewien, czy uda się namówić wszystkie Staroskrzaty do zmiany miejsca zamieszkania. Wyraził obawę, że przecież wioska istnieje w tym miejscu setki lat, więc mieszkańcy wiążą z nią wiele dobrych wspomnień, a przeprowadzka wszystkich to skomplikowane zadanie. Staroskrzaty, które przybyły na rozmowę z królem, przekonywały go, że gdy już zacznie się budowa, wszyscy uwierzą, że mogą żyć dobrze również na wzgórzu, bez ryzyka powodzi i ciągłej utraty guzików.

– Hmmm, w takim razie zgoda, umowa stoi! – odrzekł zadowolony król.

Rozpoczęły się prace. Mieszkańcy pomagali sobie, jak mogli. Panowie dźwigali ciężary, panie mieszały zaprawę murarską. Dzieci znosiły patyki i układały je na stos. Wieczorem wszyscy zasiadali przy ognisku, piekli ziemniaki i opowiadali sobie historie o zdziwionym bobrze, który pewnego dnia nie znajdzie ani guzików, ani Staroskrzatów w miejscu wioski. Śpiewali także znane wesołe piosenki, a król z dumą obserwował całe to zamieszanie.

Aż nadszedł dzień, gdy zbudowano większe domy i rozpoczęto budowę pałacu. Król, tak jak obiecał wcześniej, porzucił na czas budowy królewskie wygody i przyzwyczajenia i zamieszkał w domu z gliny i patyków. Historia zakończyła się dla Staroskrzatów szczęśliwie. Życie w królestwie ponownie przepełniła radość, spokój, praca, zabawa i dobre uczynki.

A co się stało z bobrem? Podobno widziano go gdzieś w odległym kraju, gdzie sprzedawał drewniane guziki. Te same, które podstępem zdobył od Staroskrzatów. Nie wiedział, że zachowywały one moc tylko wtedy, gdy ich właściciel miał dobre serce i był gotowy do niesienia pomocy innym. W przeciwnym razie, z czasem drogocenne kamienie zamieniały się w drewno.

 


agnieszka-niedzwieckaAgnieszka Niedźwiecka
z wykształcenia pedagog,
z zamiłowania autorka bajek dla dzieci.

Artykuły i bajki Agnieszki