Tym razem będzie o bliskości. O relacji najważniejszej, kiedy rozważamy kwestie dobrego rodzicielstwa. Dobrej relacji z samym sobą.

podroz-w-glab-siebieNiemożliwe jest ofiarowanie czegoś, czego się samemu nie posiada. Nauczanie tego, czego się samemu nie umie. Przekonywanie do tego, w co się samemu nie wierzy. Warto więc bardzo wyraźnie zdać sobie sprawę z faktu, że rodzicielstwo to zaproszenie przede wszystkim do własnego, osobistego rozwoju. Dla dziecka, ale i dla siebie. Dorosły stwarza dziecku środowisko do wzrastania. Dziecko nie tylko uczy się od dorosłego, lecz także chłonie to wszystko, nasiąka, asymiluje.

Taka świadomość może być obciążeniem, ale może też stać się wyzwoleniem.

Skoro wiadomo, że dziecko uczy się, głównie czerpiąc wzorce z dorosłych, to w dorosłym pojawia się czasem obawa, że może nie wszystko ze swojego doświadczenia chciałby przekazać własnemu dziecku. Wielu dorosłych marzy wręcz o tym, by dziecko ich nie naśladowało, a raczej poprawiało błędy i niedociągnięcia rodziców. Że nie popełni tych samych pomyłek, uniknie obaw i kompleksów. Nauczy się rzeczy, z którymi dorosły nie radzi sobie tak, jak by chciał.

Skoro jednak dziecko uczy się głównie z tego, jaki jest dorosły, to można w spokoju wybaczyć sobie wszelkie niedociągnięcia i porażki. Wszystkie niekonsekwencje. Wiele rzeczy, których dziś dorosły żałuje i o które jest na siebie zły. Można zrezygnować z napinania się. Z wszystkich zasad, które nikomu nie pasują. Z rzeczy robionych nie dlatego, że służą i są potrzebne, tylko dlatego że „tak trzeba”, a jeszcze częściej „bo nie można inaczej”.

Właśnie że można inaczej. A jak?

Najpierw postarać się być bliżej siebie. Otoczyć samego siebie miłością. O siebie dbać i sobie wybaczać. Poznawać siebie po to, żeby lepiej widzieć to, co na pewno swoim czujnym okiem widzi dziecko. Wiedzieć, czego się chce i jakich uczuć się doświadcza. Zadawać sobie pytania czego się boję?, na czym mi zależy?, dlaczego o coś walczę?.

Zanim więc dorosły zechce towarzyszyć w rozwoju własnemu dziecku, proponuję dzisiaj każdemu podróż po jego własnym świecie. A jaki jest ten świat? Jakie zasady w nim rządzą?

Wielu ludziom wydaje się, że ich sposób patrzenia na rzeczywistość jest jedynym właściwym, prawdziwym i możliwym. Tymczasem to MATRIX, gdzie ludzie mogą być generalnie dobrzy lub źli. Jeśli są dobrzy, to chcą się troszczyć o innych i ich obdarowywać. Jeśli źli, to przestrzegają zasad ze strachu przed karą albo w oczekiwaniu na nagrodę. Wolą też brać, niż dawać i zawsze starają się ugrać coś dla siebie.

Jaki jest ten świat? Czy w tym świecie istnieje miłość? Czy opłaca się w nim kochać? Być dobrym, uczciwym lub bezinteresownym? Czy ludzie, którzy żyją w takim świecie, kierują się bardziej sercem, czy logiką? Co znaczą wolność i wolna wola? Czy ludzie sami podejmują decyzję o swoim zachowaniu, czy może ich zachowanie jest przynajmniej częściowo rezultatem okoliczności?

Jest wiele odpowiedzi, które można w sobie znaleźć. Czy dorosły lubi, kiedy ktoś sprawia mu przykrość? Czy jest wtedy skłonny do współpracy, czy do buntu? A jeśli ustępuje, to dlaczego? Czy dlatego, że rozumie, czy raczej że się boi? Bardzo ważne jest pytanie o własne intencje. Dlaczego czasem dorosły łamie własne zasady? Z lenistwa lub złej woli? Czy dlatego, że „sam nie wie, co go podkusiło”? Czy zdarza mu się, że szkodzi komuś innemu celowo i dla własnej przyjemności sprawia mu przykrość? Czy może gubi się w szukaniu równowagi między sobą i światem?

Poznawanie siebie to także porządkowanie własnej historii, bardziej świadoma refleksja nad własnymi doświadczeniami. W jakim świecie żyli rodzice dorosłego? Czego chcieli go nauczyć, czy im się udało, czy nie i dlaczego? Co dorosły pamięta ze swojego wychowania? Co najbardziej dawało mu do myślenia, a co sprawiało największą przykrość?

W wychowywaniu siebie obowiązują zasady podobne jak w wychowywaniu dzieci. Do rozwoju motywują akceptacja i miłość. To, z czym się walczy, paradoksalnie rośnie w siłę. Im człowiek więcej ma, tym bardziej chce się dzielić. Energia, która idzie w parze z „chcę” i „potrzebuję”, jest o wiele większa niż ta, która towarzyszy postawom „muszę” i „powinienem”. To, co zakazane, jest atrakcyjne, a to, co wymuszone, traci swój smak. Ludziom najlepiej jest z takim dorosłym, który dobrze się czuje z samym sobą. Ze swoim ciałem, swoimi uczuciami, swoimi przekonaniami i marzeniami.

A dalej – …to już bardzo prosto z całym tym wychowaniem. Wystarczy, by dorosły przekonał dziecko, że jest swój, a nie obcy. Że jest po jego stronie. Ale to już temat na zupełnie inną historię…

 

Agnieszka Stein,
psycholog, który wspiera
wszystkich dorosłych zajmujących
się dziećmi, w zgodzie z duchem
rodzicielstwa bliskości

Więcej artykułów Agnieszki

Drodzy Czytelnicy, czekamy na Wasze komentarze, piszcie na adres redakcja@blizejdziecka.com

fot. Magda S.