To, co w kulturach wschodnich często Europejczyków szokuje, to małżeństwo aranżowane. Nie potrafimy sobie wyobrazić, że decyzja dotycząca tego, z kim spędzimy całe życie, mogłaby należeć nie do nas, ale do naszych rodziców lub krewnych.

mityczna-kobiecosc-afrykanki-4
Spotkanie na przysłowiowym ślubnym kobiercu mogłoby być zaledwie trzecim lub czwartym wspólnym spotkaniem w ogóle. Co więcej, osoby, które takie małżeństwa zawarły lub mają zawrzeć, nierzadko uważają, że jest to jedyna odpowiednia metoda na zdobycie małżonka. Jak możecie być tak nieostrożni, żeby decydować się na samodzielne wybieranie żony? Nie mogę tego zrozumieć, moi rodzice przecież są ode mnie starsi, znają mnie i mają więcej życiowego doświadczenia, a przede wszystkim życzą mi dobrze, więc nie wyobrażam sobie, że mieliby nie zadbać o ten aspekt mojego życia – powiedział mi spotkany w północnych Indiach młody mieszkaniec stanu Pendżab. – Ja się bardzo cieszę, że rodzice sprawdzą, kto będzie moim mężem, w końcu są zobowiązani zapewnić mi dobry życiowy start, a mnie każdy mógłby oszukać. Nie ośmieli się tego zrobić rodzicom i swatce – oznajmiła znajoma z Azerbejdżanu.

Małżeństwo jest jak zupa 

Na standardowe „europejskie” pytanie o to, czy małżeństwo nie powinno przypadkiem połączyć dwojga ludzi zakochanych, spotkany na ulicy w New Delhi sprzedawca soku z limonek i trzciny powiedział mi: Małżeństwo jest jak zupa. U was, w Europie, jest gorąca na początku, a potem stopniowo stygnie, fe! U nas natomiast – kontynuował z błyskiem w oku – zupa, chłodna z początku, z czasem robi się coraz gorętsza i gorętsza!

Podobnie rzecz się przedstawia w niektórych krajach Afryki. Zarówno w tych tradycyjnych, jak i w bardziej postępowych krajach bliższego i dalszego Wschodu małżeństwo stanowi rodzaj społecznej umowy między rodzinami nowożeńców. Nie trzeba się świetnie znać, aby stworzyć małżeństwo, ponieważ zarówno mąż, jak i żona mają do wypełnienia zawsze te same, wszystkim znane obowiązki, których uczą się od najmłodszych lat we własnych rodzinach. W Afryce młodzi są dodatkowo na tyle mocno związani z rodzinami pochodzenia, że w ogóle nie muszą nawiązywać ze sobą zażyłej więzi – sporą część czasu spędzają w gronie osób swojej płci – kuzynów, sióstr, braci, dzieci, i nikogo to nie dziwi. Tak jest zorganizowany ich świat.

Kobieta i mężczyzna – dwa odrębne światy

Tradycyjne wspólnoty afrykańskie charakteryzują się wyraźnym podziałem zadań i prac domowych wykonywanych przez kobiety i mężczyzn. W swojej świetnej książce Safari mrocznej gwiazdy Paul Theroux, wspominając swój pierwszy pobyt w Afryce, pisze: „Dzieci nawoływały się w zabawie, zgięte w pół kobiety – najczęściej z niemowlętami na plecach – okopywały motykami kukurydzę i fasolę, mężczyźni w cieniu otępiali się miejscowym piwem czibuku lub dżinem kaszasu. Hasające dzieci, pracujące kobiety i bezczynni mężczyźni tworzyli naturalny porządek afrykańskiego życia”. Trudno uwierzyć, ale obserwacje Theroux potwierdza również badaczka Alicja Wrzesińska w swoim tekście Kobieta Afryki czarnej – dziedzictwo i dzisiejszość, wymieniając zadania przynależne obu płciom. Mężczyźni zajmują się zatem wszelkimi sprawami natury publicznej, zarządzaniem, podejmowaniem decyzji, a także czuwaniem nad ogólnym porządkiem. Kobiety zajmują sięnatomiast wszystkim, co dotyczy domu i dzieci – zdobywają pożywienie, dlatego też zajmują się pracą w polu, gotowaniem, noszeniem wody i chrustu na opał.

Podział na sfery męską i kobiecą jest w społeczności afrykańskiej na tyle silny, a zarazem oczywisty, że każde dziecko od najmłodszych lat jest wdrażane do wykonywania zadań przynależnych swojej płci. Stąd wieloletnie randki ani romantyczne rozmowy nie okazują się konieczne, by ustalić, kto po ślubie będzie wyprowadzał psa czy zmywał naczynia.

 

Katarzyna-MartynuskaKatarzyna Martynuska
Historyczka sztuki, ikonopisarka,
fascynatka podróży i muzyki barokowej.

Więcej artykółów Katarzyny