Pełne dotąd piersi z dnia na dzień miękną? Maluch denerwuje się, bo rzeka mleka wysycha, zanim zdoła napełnić brzuszek? Ten problem pojawia się najczęściej w 3. i 6. tygodniu życia dziecka, a następnie w 3. i 9. miesiącu. Kryzys laktacyjny, bo o nim mowa, spotyka większość mam. Chociaż niepokoi, to jest to proces najzupełniej naturalny i potrzebny.

kryzys_laktacyjnyNatura dała kobietom niezwykły dar – możliwość zapewnienia niemowlęciu optymalnej ilości pokarmu o składzie dopasowanym idealnie do jego potrzeb. Dziecko rośnie i rozwija się bardzo szybko. Kryzysy laktacyjne prowadzą do zmiany ilości i składu mleka matki. Trwają od 2 do 7 dni i jeśli matka pozwoli, aby proces ten przebiegł naturalnie, nie stanowi on żadnej przeszkody dla dalszego karmienia wyłącznie piersią.

Nerwowe zachowanie dziecka podczas karmienia i miękkie piersi wiele matek interpretuje  jako oznakę niewystarczającej ilości pokarmu, a co za tym idzie – potrzebę sztucznego dokarmiania. W ten sposób można doprowadzić do zmniejszenia ilości lub zaniknięcia pokarmu naturalnego. Matki pozostają w rezultacie z poczuciem, że mleko było mało wartościowe, a one nie były w stanie wykarmić dziecka. Nic bardziej błędnego! Mleko matki jest dla dziecka zawsze najlepszym pożywieniem.

Kryzys laktacyjny – i co dalej?

Co robić, gdy nadchodzi problem? Po pierwsze, nie wolno się denerwować, bo stres to największy wróg laktacji. Karmiąca mama powinna się odprężyć. Na czas kryzysu warto odłożyć na bok część obowiązków i pozwolić sobie na spędzenie dnia w łóżku z dzieckiem przy piersi. Maluch z pewnością będzie częściej niż zwykle domagał się przystawienia. Należy pozwolić mu na ssanie tak często, jak potrzebuje, nawet jeśli będzie głodniał co pół godziny. Karmienie stymuluje przysadkę mózgową do wytwarzania prolaktyny – hormonu odpowiedzialnego za wydzielanie pokarmu. Dobrze jest wziąć małego ssaka do łóżka także na noc, wtedy produkcja prolaktyny jest o wiele wyższa.

Zanim w chwili słabości podamy maluchowi butelkę z mlekiem modyfikowanym, należy się dobrze zastanowić. Nie pomoże to zażegnać kryzysu, a może się stać początkiem końca w karmieniu piersią. Dziecko nasyci się sztucznym pokarmem, a z piersi ściągnie niewiele. Dla kobiecego organizmu to znak, że maluszek potrzebuje mniej mleka i produkcja nie wzrośnie.

Mleko, przybywaj!

Stymulować laktację pomogą napary z wybranych ziół. W sklepie dla mam, czy w supermarkecie, można znaleźć gotowe mieszanki do zaparzenia lub rozpuszczenia w wodzie. Można też przyrządzić własną herbatkę według przepisu podanego niżej.

Należy pić niegazowaną wodę mineralną i soki. Do wytwarzania pokarmu i utrzymania  organizmu w dobrej kondycji potrzeba w sumie około 2 litrów płynów dziennie. Bardzo ważna jest też zdrowa dieta. Nawet jeśli przygnębienie związane z kryzysem odbiera ochotę na jedzenie, należy pamiętać, że organizm potrzebuje energii do ponownego wytworzenia rzeki mleka.

Czasem potrzebna pomoc

Mama karmiąca powinna bez skrępowania prosić bliskich o wsparcie. W takiej chwili dobre samopoczucie matki ma ogromne znaczenie. Spokojna i odprężona, z łatwością zwalczy kryzys. Pamiętajmy też o położnych środowiskowych. Jeśli potrzebna jest fachowa pomoc, można zadzwonić do przychodni i poprosić o wizytę w domu lub skontaktować się z najbliższą poradnią laktacyjną. Adresy znajdują się na stronie www.mlekomamy.pl

Herbatka stymulująca laktację:

W równych proporcjach wymieszaj:
– ziele rutwicy
– bazylię
– anyż
– kminek
– czarnuszkę siewną
– koper włoski

Trzy łyżki mieszanki zalej 1 litrem wrzątku i zaparz pod przykryciem.
Pij małymi porcjami.


Agnieszka Olkowska,
Redaktor Naczelna portalu www.singleparents.pl
Prywatnie niepoprawna optymistka, mama wesołej przedszkolaczki.

Artykuły Agnieszki

 

 

(źródła: mlekomamy.pl, dziecko24.pl, przepis pochodzi ze strony rodzice.pl)

zdjęcie: Photo credit: Rock My Shots / Foter / CC BY-NC-ND

PRZECZYTAJ TAKŻE:
Karmienie piersią – szansa dla matki i dziecka