Zawsze lubiliśmy podróżować, chodzić po górach i jeździć na nartach. W naszym życiu pojawiło się dziecko, a wraz z nim obawa, że nasze pasje staną się tylko wspomnieniem. Czy niemowlę w rodzinie oznacza koniec z podróżami i aktywną turystyką? Przygody naszej rodzinki pokazują, że niekoniecznie!

W pierwszą podróż zabraliśmy naszą 2-tygodniową córeczkę do Puszczy Kampinoskiej. W planach był krótki wózkowy spacer, karmienie i przewijanie na polance. Niestety w lesie było błoto i mnóstwo komarów. W takich warunkach trudno było nakarmić i przewinąć dziecko, więc zaczęliśmy szybkim krokiem wracać na parking. Coraz szybszym, kiedy Mała zaczęła intensywniej domaga się przytulenia i nakarmienia. Wzięłam ją na ręce, i owiniętą  moskitierą w marszu karmiłam piersią. Nasz niezwykły pochód zamykał Tatuś, który jedną ręką prowadził wózek po błotnistej ścieżce, drugą opędzał całą rodzinkę od komarów. Uff, potem przez kilka tygodni zwiedzaliśmy tylko park na naszym osiedlu…

dziecko-w-podrozy

Wędrówka po górach

Nasza niechęć do podróży nie trwała długo. Najpierw wybraliśmy się na jednodniową wycieczkę do Nieborowa i niedalekiej Arkadii (Polecamy takie wypady za miasto!). Potem przyszedł czas na wyprawę w góry. Był to dość ekstremalny, jak na potrzeby 3-miesięcznego dziecka, listopadowy wypad w Gorce. Cały bagaż wylądował na plecach Tatusia, zaś Mała przywiązana chustą do Mamusi rozpoczęła swą pierwszą wędrówkę pod górę. Podejście trwało około dwóch godzin. Mniej więcej tyle czasu dziecko może przebywać w chuście lub w nosidle. Potem trzeba je wyjąć, przewinąć, musi też zaznać trochę ruchu. Na szczęście  dotarliśmy już do miejsca noclegowego – drewnianej chaty. Niestety dopiero po kilku godzinach przyjemne ciepło rozeszło się z pieca na całą chałupę. Udało się przeprowadzić prowizoryczną pielęgnację Małej za pomocą mokrych chusteczek i ułożyć do snu na wojskowych materacach, pomiędzy rodzicami. Na drugi dzień zdobyliśmy Turbacz! Mała ukołysana w chuście przespała zachwycające widoki ze szczytu. Za to rodzice napawali się nimi z radością.

 

Pasja życia

Zimą wyjechaliśmy na narty z grupą „dzieciatych” znajomych. Urządziliśmy małe przedszkole w barze pod stokiem i na oślej łączce. Podczas gdy rodzice oddawali się białemu szaleństwu, ciocie i wujkowie na zmianę dyżurowali przy gromadce dzieciaków. Jako matka karmiąca, po około dwóch godzinach spędzonych na stoku, zjeżdżałam do baru na posiłek dla Małej, po czym dalej na wyciąg! Przecież mama, która oddaje się swojej pasji, może przekazać więcej radości życia swojemu dziecku.

 

Samochodem czy pociągiem?

Dłuższa podróż samochodowa wymaga dobrego zaplanowania. Najbardziej komfortowa dla dziecka jest jazda nocą – wówczas przesypia kilka godzin bez przerwy. W ciągu dnia z pewnością trzeba robić częstsze postoje, zwykle na zawołanie. Nie wolno dziecka wyjmować z fotelika, karmić czy poić w czasie jazdy, na co możemy sobie pozwolić np. w pociągu.

My wybraliśmy się w samochodową podróż do czeskiej Pragi – niestety popołudniową porą, kiedy Mała chętniej pełza niż siedzi bez ruchu. Mała ciągle domagała się postojów, więc była to bardzo męcząca i długa podróż. Dotarliśmy do Pragi późną nocą. Na szczęście nowy dzień przyniósł dużo ciekawych i miłych wrażeń na praskiej starówce (Uwaga! Jeżdżenie wózkiem po „kocich łbach” to nie lada wyzwanie!).

 

Przygody z niemowlakiem

Blisko czy daleko – podróże z dzieckiem, choćby były dokładnie przemyślane i zorganizowane, to zawsze sztuka improwizacji. Być może trzeba będzie malucha napoić z nakrętki od butelki lub przewinąć na stole w restauracji!

Czy to jest bezpieczne? Zapalonych traperów i rowerzystów, amatorów wędkarstwa i biwakowania zachęcamy, żeby nie rezygnowali ze swoich pasji i przyzwyczajeń! Dziecko jest równoprawnym uczestnikiem wspólnej podróży, więc trzeba uwzględnić jego potrzebę snu (pory drzemek), jedzenia, nawodnienia, ciepła i bezpieczeństwa – i to wszystko! Rodzice zbuntowanych dwulatków (albo nastolatków!) mają o wiele trudniej.

Co trzeba wziąć? Dziecku nie potrzeba wiele przedmiotów do szczęścia. Najważniejsze jest to, żeby razem spędzać czas i wspólnie doświadczyć deszczu, komarów, trudów i radości podroży. Kolekcjonowanie wspomnień i przygód – to coś, co spaja rodzinę, pozwala jej tworzyć swoją tożsamość, swój niepowtarzalny styl.

 

Na podróż z niemowlakiem warto zabrać:

–  pieluchy, mokre chusteczki, krem do pupy

– czapeczkę lub inne nakrycie głowy

–  ubranka na zmianę, sweterek, skarpetki

–  pieluszki tetrowe

–  krem z filtrem przeciwsłonecznym, krem tłusty na mróz

–  moskitierę/folię przeciwdeszczową na wózek

–  chustę lub nosidło

–  wodę, kubeczek

–  chrupki!

–  ulubione zabawki

–  słoiczki z jedzonkiem, kaszkę, łyżeczkę

–  puste torebki foliowe (na brudne pieluszki, śmieci, zmoczone ubranka lub inne nieprzewidziane przedmioty)

–  dużo dobrych pomysłów i spory zapas improwizacji!

 

Dominika Misiak,
nauczycielka,
historyk, etnolog