Kiedy w rodzinie pojawia się pierwsze dziecko, a mama decyduje się na karmienie naturalne – temat żywienia przez pierwszy kilka miesięcy jest praktycznie „załatwiony”. Pokarm jest świeży, odpowiednio ciepły, a maluch dostaje g
o na prawie każde żądanie niemal automatycznie, mimo początkowych trudności, których w różnym stopniu doświadcza każda mama. Jednak taki stan nie trwa wiecznie.

Nagle, po kilku spokojnych miesiącach, przychodzi ten dzień, kiedy pediatra prowadzący, na wizycie kontrolnej, mówi: „Wprowadzamy jabłuszko” (ewentualnie jako pierwszą wskaże marchewkę). Mama, dla której temat karmienia był już poukładany, zaczyna przeżywać nowe wątpliwości – Skąd to jabłko wziąć? Jeżeli nie ma dostępu do zaufanego sadu czy ogrodu, to kalkuluje – czy zdrowsze jabłko będzie z supermarketu, bazarku, a może ze słoiczka? A może z ekologicznego sklepu albo od rolnika, który zachwala, że „nie pryskane”? I nagle jedzenie dla dziecka staje się jednym z głównych tematów dyskusji rodzinnych, a maluch jest troskliwie obserwowany pod kątem reakcji na tzw. „normalne” jedzenie. Jeżeli dziecko nie ma alergii pokarmowej, temat jedzenia zostaje szybko oswojony.

Schabowy dla dwulatka

Często dzieje się tak, że przejście od uważnego wybierania żywności dla dziecka do bezrefleksyjnego karmienia go tym samym, co jedzą dorośli, następuje zbyt szybko. Gdy tylko się okaże, że malucha nie obsypują krostki po nowościach kulinarnych, a kupki są w normie – podawanie kolejnych nowości następuje szybciej, a maluch, nierzadko tuż po drugich urodzinach, traktowany jest jak „mały dorosły” i dostaje to co reszta rodziny. Istnieje taki pogląd, że dwulatek może już jeść wszystko to co dorośli. Zgoda – tylko niech dostają to co dorośli, którzy się dobrze odżywiają.

Do czasu drugich urodzin dziecko niealergiczne ma już wprowadzony gluten, wszystkie warzywa, owoce, mleko krowie pod różnymi postaciami i teoretycznie może jeść wszystko. Ale jeśli rodzina żywi się w sposób nieprzemyślany, korzysta z gotowych dań, ma ciężkostrawną i słoną dietę, to na pewno dwulatek, ani nawet trzy- i czterolatek, nie powinien zasiadać przy takim stole.

Przyszłość na talerzu

Zdarza się też tak, że pod wpływem troski o zdrowie malucha uczącego się jeść „dorosłe posiłki”, cała rodzina zaczyna zwracać uwagę na to, co wybiera do jedzenia. Zakupy w supermarkecie poprzedza czytanie etykiet ze składami dotychczas wybieranych produktów, zwiększa się ilość warzyw i owoców w domu, rodzina więcej gotuje samodzielnie, a mniej odgrzewa i odsmaża.

Warto zwracać uwagę na to, jakie produkty wybieramy dla naszego malucha do jedzenia. Pamiętajmy, że najmłodsze lata kształtują nawyki żywieniowe u dziecka i że od tego, co będzie ono dostawało na talerzu, zależy, czy wyrośnie na zdrowe, szczupłe dziecko, czy będzie miało skłonność do nadwagi, trudności z nauką w przyszłości i niską odporność na infekcje.

Przestawiając malucha z diety mlecznej na posiłki stałe, pamiętajmy:

  1. Wprowadzajmy nowości stopniowo, z kilkudniowymi odstępami między jednym a drugim nowym produktem.
  2. Dajmy dziecku szansę rozsmakować się w jednym daniu zanim podamy mu kolejne – niech ma kilka okazji, żeby spróbować danego smaku – np. jakiegoś warzywa, nawet jeżeli debiut nie wypadł rewelacyjnie. Przygniatanie dziecka mnogością smaków nie ma sensu – maluch spokojnie zdąży poznać po kolei wszystkie warzywa, wyrobi sobie preferencje wobec każdego z nich.
  3. Nie dosładzajmy i nie dosalajmy naturalnych smaków. W kuchni malucha – tylko naturalne zioła, bez poprawiaczy smaku. Jeszcze zdąży poznać smak cukru i soli – dajmy szansę poznać prawdziwe smaki.
  4. Nie kupujmy bezrefleksyjnie produktów sugerujących, że są „specjalnie dla dzieci”, bo najczęściej oznacza to, że niestety są wyjątkowo słodkie albo sztucznie barwione. Kolorowa postać na opakowaniu nie gwarantuje, że zawartość jest zdrowa dla dziecka!
  5. Jak najwięcej posiłków róbmy samodzielnie od podstaw – bez korzystania z gotowych półproduktów, w których zazwyczaj czai się sporo chemicznych dodatków.
  6. Zawsze czytajmy etykiety informujące o składzie produktu, nawet jeśli są pisane małymi literkami. Gdy nie wiemy, czy dany składnik jest dobry, czy zły – poszukajmy informacji chociażby w Internecie – od naszej świadomości w żywieniu dziecka zależy jego zdrowie i rozwój.

 

anna-wojnoAnna Wojno
Mama propagująca z pasją świadome żywienie,
autorka audycji „Jedzenie ma znaczenie” w Radiu Bajka,
założycielka serwisu www.misiontek.pl

Więcej artykułów Anny