Wybór szpitala czy lekarza prowadzącego jest bardzo ważny, ale, wierz mi, nie najważniejszy. Najistotniejszą sprawą jest to, kto będzie z Tobą  na sali porodowej. Tej kwestii nie zostawiaj na ostatnią chwilę. Zarówno dla Ciebie, jak i dla ojca Twojego dziecka, podjęcie decyzji o porodzie rodzinnym nie jest łatwe.

Owszem jesteś w ciąży i Twoje oczekiwania są bardzo ważne, często najważniejsze, ale tatuś w tej kwestii musi mieć swoje zdanie. Dlaczego? Może się zdarzyć, że w pierwszych fazach porodu jest fajnie: tatuś Twojego maleństwa głaszcze Cię po włosach, trzyma za rękę, wspiera, mówi miłe rzeczy, pomaga oddychać, ćwiczyć, ale może się okazać, że sam poród będzie dla niego zbyt traumatycznym przeżyciem (musisz przyznać, że widoki nie są jakieś super, zwłaszcza jak się siedzi w pierwszym rzędzie…). Dlatego porozmawiaj z nim, czy chce. I nawet jeśli Ty bardzo chcesz, a on nie, nie naciskaj. Pozwól mu zadecydować. Żebyś potem nie miała pretensji do męża, albo do siebie, że on np. nie ma ochoty na seks. Mężczyzna to zupełnie inna konstrukcja psychiczna (ale to już na pewno wiesz J ). Lepiej dmuchać na zimne i ustalić wszystko wcześniej. 

 Jak chce z Tobą rodzić – SUPER! Tylko pogratulować takiej drugiej połówki. A co jak nie? Pomyśl. Przecież on nie jest jedyną bliską Ci osobą. Wiem, wiem… jest najbliższy, ale poszukaj wśród tych bliskich ciut dalszych. J Może ktoś z rodziny? Mama? Siostra? A może przyjaciółka? Ja do końca byłam przekonana, że będę rodzić sama. W ostatniej chwili, kiedy już miałam skurcze i wybierałam się do szpitala, moja przyjaciółka zapytała mnie, czy chcę, żeby ze mną rodziła. Zadałam jej kilka głupich pytań, bo jak wspomniałam wcześniej, widoki nie są zbyt przyjemne. Powiedziała, że jej to nie przeszkadza i że chce. Więc rodziłam z nią. J Choć minęło już trochę czasu, do tej pory wspomina to jako ogromne przeżycie i śmieje się z tego, że jeszcze na sali porodowej przepraszałam ją, że świecę przed nią golizną (tak na marginesie – przepraszałam jeszcze w drugiej fazie, w trzeciej było mi już wszystko jedno).

Jest jeszcze jeden plus rodzenia z przyjaciółką. Jest ona kobietą, a kiedy rodzisz na sali, gdzie jest więcej niż jedno łóżko porodowe, to bezcenne. Twoją drugą połówkę mogą wyprosić, bo inne mamy się stresują, krępują… Kiedy jest przy Tobie przyjaciółka, to raczej może zostać. Tego Ci nie obiecam, ale w jej przypadku łatwiej będzie przekonać personel medyczny, że jej obecność na sali nie będzie krępująca. J

Co w sytuacji kiedy tata maleństwa nie chce uczestniczyć w porodzie, przyjaciółka akurat wyjechała i na sali porodowej będziesz sama? Nie martw się. Zostaje Ci położna. Ona jest przy Tobie cały czas. Przynajmniej powinna być. I nie mam na myśli sytuacji, w której zapłaciłaś za indywidualną opiekę położnej. Owszem, możesz to zrobić. Jeśli masz taką możliwość – polecam. Ja osobiście nie skorzystałam (pomimo nieciekawych doświadczeń z pierwszego porodu – ale o tym może innym razem). Wyszłam z założenia, że dwa razy na takie same „przemiłe” panie nie mogę trafić, zwłaszcza że rodziłam w innym szpitalu. I się nie myliłam.

Trafiłam na anioła. Pomimo tego, że miałam traumę z pierwszego porodu i okazało się, że rodzę bez znieczulenia, to było cudownie. O ile poród może być cudowny…  W sensie doznań fizycznych oczywiście J bo samo to, że rodzi się nowe życie, jest niekwestionowanym cudem. J Aniołem nr 1 była moja przyjaciółka (dzięki Ci M. za towarzystwo), ale to, że ten poród wspominam jako coś fantastycznego to zasługa położnej. Opiekowała się mną cały czas, uspokajała, pomagała. Tu jeszcze jedna prywata – Pani Irmo, jest Pani cudowna! Pomimo tego, że bolało (nie będę oszukiwać, że nie boli… Choć podobno są takie mamy, co rzeczywiście nie czują bólu… J), to ten drugi poród wspominam bardzo pozytywnie. I wcale nie mam za złe mężowi, że go przy mnie nie było.

Droga Mamo, do dzieła!
Rozmowa z drugą połówką niech nie czeka. Ustalcie jak mają wyglądać narodziny Waszego dziecka. Czy razem, czy może z kimś innym, ale równie bliskim. Pomyśl o położnej… Może warto zainwestować w indywidualną opiekę? Te wszystkie decyzje podejmijcie wspólnie. A potem? To już zupełnie inna historia. Po tej stronie brzucha będzie Was więcej. J Nie zmieni się jedno – rozmowa z drugą połówką będzie jedną z dróg do Waszego wspólnego szczęścia.

Pozdrawiam!

Czarna Owca