Japończycy to najspokojniejszy i najcichszy naród na świecie. Hiszpanie i Meksykanie to straszni krzykacze i wszystkie emocje pokazują na zewnątrz, a mężczyznom z Bliskiego Wschodu nie wolno okazywać uczuć. Te i podobne im potoczne opinie kształtują zazwyczaj nasz obraz świata i żyjących na nim ludzi, reprezentujących inne nacje. Okazuje się jednak, że sporo z nich zupełnie nie pokrywa się z rzeczywistością, a często wiadomości, jakie mamy o „innych”, są po prostu nieco wykoślawionym poglądem na naszą własną społeczność i panujące w niej zwyczaje. Przyglądanie się innym ma sens jedynie w odniesieniu do tego, co wiemy o nas samych.

fot. [phil h] / Foter / CC BY-NC-SA

fot. [phil h] / Foter / CC BY-NC-SA

Najtrudniej napisać o sobie

Polskie zwyczaje kształtowały się na styku różnych kultur. Nie należy zapominać, że aż do połowy XX wieku nasze państwo nie było tak jednolite pod względem językowym, religijnym, narodowościowym, rasowym i kulturowym, jak teraz. Obszary Rzeczypospolitej od średniowiecza zamieszkiwali Żydzi, Ukraińcy, Niemcy, Karaimowie, Tatarzy, Litwini, Rusini, Łemkowie oraz wiele innych społeczności. Współcześni Polacy zdają się dość lubić głośnych i spontanicznych Włochów czy Hiszpanów, sami czując się w porównaniu z nimi narodem nieco cichszym, spokojniejszym, mniej skorym do żywego okazywania jakie drzemią w nas emocje. Mało który Polak powiedziałby o sobie, że jest typem „południowca”. A jednak gdy Polak uda się w podróż do któregoś z krajów Skandynawii, szybko przekona się, że jest dużo bardziej wylewny niż Duńczyk czy Norweg. To, co dla nas, Polaków, wydaje się zachowaniem raczej zwyczajnym – całowanie się w policzek na przywitanie czy pożegnanie, trzymanie za ręce na randce w mieście – dla Skandynawa będzie zbytnim spoufalaniem się, którego nie należy ujawniać obcym.

Męska przyjaźń

Widok pary zakochanych ludzi, spacerujących, trzymających się za ręce lub całujących się na Starym Mieście gdzieś w Polsce, nikogo nie dziwi. Czasami zdarza się, że spotkamy na ulicy przyjaciółki objęte wpół, szepcące sobie coś na ucho i jawnie okazujących emocje. Kiedy jedna z nich szlocha, nikomu nie wydaje się to dziwne. Zapewne zareagowalibyśmy zdziwieniem na widok mężczyzn zachowujących się w ten sposób, jednak na świecie nie należy to do rzadkości. Mieszkańcy wielu krajów bliższego i dalszego Wschodu uważają, że jedyną relacją zażyłości, jaką można prezentować publicznie, jest ta, która panuje między mężczyznami. Nie wypada chodzić po ulicy za rękę z żoną, ale już z przyjacielem – jak najbardziej. To, co u nas jednoznacznie kojarzy się ze związkiem homoseksualnym, objętym wciąż dość silnym tabu, w Turcji czy Indiach wpisuje się w porządek dzienny. Często widuje się dwu mężczyzn idących ze sobą pod rękę, obejmujących się czy trzymających sobie dłonie na ramionach. Takie okazywanie męskiej przyjaźni jest w tych krajach niezwykle cenione.

Chłopaki nie płaczą – czyli emocje „u nas”

Stereotyp macho, mocnego faceta, panujący w Polsce, zakazuje również mężczyznom jawnego okazywania uczuć innych niż złość czy agresja. Męskie łzy i inne delikatne emocje Polaków są uważane za coś wstydliwego, o czym przypomina znana piosenka Chłopaki nie płaczą. Zupełnie inaczej jest w Turcji, gdzie każda okazja, aby uronić kilka łez, jest dla mężczyzny dobra. Jak pisze Anna Polat w swoim tekście Grzeczność turecka zamieszczonym w książce Grzeczność na krańcach świata: „łzy wypada i należy wylewać: na weselu siostry, na ślubie przyjaciela, wspominając lata młodości, słuchając cudzych wspomnień i tak dalej…”. Ludzie są bardzo różni. Faktem jest, że w każdym kraju panują inne przekonania na temat tego, jak i kiedy powinno się okazywać emocje. Pamiętajmy jednak, że każdy człowiek i jego emocje to osobny świat i nie da się każdemu przyłożyć tej samej „metki” tylko dlatego, że pochodzi z określonego rejonu świata.



.
Katarzyna-Martynuska

Katarzyna Martynuska
Historyczka sztuki, ikonopisarka,
fascynatka podróży i muzyki barokowej.

Artykuły Katarzyny